Pozornie prosta historia – reporterka Camille Preaker zostaje oddelegowana do swojego rodzinnego miasteczka Wind Gap, ponieważ przed kilkoma miesiącami doszło w nim do morderstwa małej dziewczynki, a na dniach zaginęła kolejna. Kobieta nie ma dobrych relacji z rodziną, ale nie mając wyboru – zgadza się zmierzyć z duchami przeszłości.
Szybko okazuje się, że jej obawy przed powrotem były słuszne – niewielkie miasteczko nie jest jej przyjazne, a stosunki rodzinne zdały się jeszcze bardziej skomplikować. Samo śledztwo również wydaje się prowadzić donikąd – brakuje dowodów, zeznania jedynego świadka nie są traktowane poważnie, a lokalna policja nie jest skora do współpracy. Camille rozpoczyna więc prywatne śledztwo.
Dość wcześnie zaczęłam postrzegać książkę jako przewidywalną, okazało się jednak, że wpadłam w pułapkę. To dobry kryminał, przy którym można spędzić parę wieczorów. Akcja jest wartka, dużo się dzieje, autorka konsekwentnie kreuje postaci. Bohaterów trudno polubić, każdy z nich na swój sposób budzi negatywne emocje i prowokuje do przemyśleń. Nie sądzę jednak, bym po lekturze książki kiedykolwiek zdecydowała się na obejrzenie serialu – fabuła nie jest aż tak złożona, bym była skora poświęcić kolejne kilka godzin historii Camille.