Jednym ze sposobów przekonania dziecka do książek, jest pokazanie mu, że książka to nie tylko tekst i obrazki. Książka może być fantastyczną zabawą. Co więcej – książka może być dużo ciekawsza od oglądanych w telewizji bajek. Oczywiście pod warunkiem, że rodzic osobiście wprowadzi dziecko do tego magicznego świata.
Tym razem na tapetę wzięliśmy książkę Hervé Tulleta „Gra cieni” – książkę, która zachwyciła mnie już momencie, kiedy dowiedziałam się o jej istnieniu. Nie byłam jednak pewna, jak zareaguje na nią syn. Nigdy dotąd nie bawiliśmy się w teatr cieni.
Książka składa się z 14 stron, na których znajduje się łącznie 8 szablonów do puszczania cieni. W dzień może służyć dziecku za wzornik do rysowania, ale prawdziwa zabawa rozpoczyna się po zmroku, gdy ciemność zalewa dziecięcy pokój, a na ścianie rozpoczyna się wyjątkowy seans. Wystarczy latarka, odrobina wyobraźni i dziecko przenosi się w świat pełen tajemnic.
To nasz hit – kolejny zresztą, książki Tulleta w naszym domu cieszą się ogromnym powodzeniem. Syn nie chciał wypuścić taty z pokoju, nie chciał spać. Teatr cieni skradł jego serce. Oczywiście to nie musi być tylko książka „na dobranoc” – można posiłkować się nią bawiąc się z dziećmi późną jesienią i zimą, gdy dni są wyjątkowo krótkie, urozmaicać ją, układając kształty z własnych dłoni lub przygotowując wycinanki. To doskonały punkt wyjścia do wspólnej zabawy.
wiek: 1+
format: 15 x 21 mm
objętość: 14 stron kartonowych
oprawa: twarda
wydawnictwo Insignis
Synek w momencie pierwszego kontaktu z książką miał 2 lata.
Zggadzam się w pełni, ja wychowałem się na bajkach i przezroczach – TV nie było w domu – i to jest fundamentem moje twòrczości jako karykaturzysty. Czytanie zwłaszcza wspòlne czytanie, nie tylko rozwija wyobraźnie – tak ważne w życiu – ale buduje „social skills” dziecka.
PolubieniePolubienie